środa, 11 maja 2016

Wróciłam!

Wybaczcie, że jednak moich przygód nie opisałam, ale niestety wciąż podlegam rodzicom i cóż, siła wyższa. Jeździłam aż dwa razy na Fresi, w niedziele, ale poza jednym niziutkim krzyżackiem nie działo się nic ciekawego.
Mam nadzieję, że wynagrodzi Wam moją nieobecność masa zdjęć - w tym naprawdę sporo świetnych i dwa do kalendarza (mówiłam, że planuję coś takiego zrobić?) - oraz nowy wystrój, które pojawią się już niedługo.
Wasza
Nathing