niedziela, 14 lutego 2016

z 13 II 2016r.

Akurat było miejsce, a że zazwyczaj jeżdżę w weekendy, to wsiadłam.
Byłam wcześniej, bo moja siostra musiała przyszykować się na 10.00, a ja byłam zapisana dopiero na 11.00. Poszłam więc do Szafiry, jak zwyklę to robię kiedy mam chwilę wolną.
Stałam sobie właśnie przy drzwiach, gdy kucor pchnął je - nie widziałam jeszcze wtedy w tym nic dziwnego - i pełną parą, mocno, jak to ona potrafi (właśnie to najbardziej kochałam w czyszczeniu jej na zewnątrz, iż, co sobie bardzo ceniłam, umiałam ją w takiej sytuacji zatrzymać, ale w kantarze i z antybezpiecznym uwiązem i miałam do tego wiele sposobności) wyszła z boksu kierując się najprawdopodobniej w moje lewo. Akurat trzymałam ją wtedy za pysk, więc starałam się jakoś ją zatrzymać, myślać jednocześnie jak założyć jej kantar. Chyba jednak stwierdziła, że to nie ma sensu i wycofała się do boksu. Nie wyglądało to dokładnie tak, jak wycofywanie się, ale po chwili bez przeszkód mogłam zamknąć ją w środku.
Na jazdę znów dostałam Szronkę. Byłam o wiele pewniejsza. Pozwalałam jej iść szybciej, lecz przytrzymywałam ją, kiedy próbowała przyśpieszać. Czułam, że to ja jestem panem sytuacji.
 Zrobiłyśmy zagalopowanie tuż po Agentce. Tak jak pani kazała, zrobiłyśmy okrążenie po drugim śladzie i pojechałyśmy na drągi. Z nimi jest o tyle dziwna sprawa, iż Szronka dość mocno na nich dodaje, a ja czuję się kompletnie normalnie. Bałam się tylko, że później nie wykręcę i wpadnę na Argosa, ale klaczka bardzo ładnie zakręciła. Starałam się to co prawda zrobić sama, lecz potem tak się bałam, żeby na kogoś nie wpaść, że trzymałam wodze wciąż w taki sam sposób, co nic nie dawało.
Galop nam zgasł, więc przygotowałam zagalopowanie i... coś po prostu we mnie pękło. Najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Zrobiłyśmy kolejne zagalopowanie. Chciałam jak najbardziej opóźnić moment przejścia do kłusa, na który nalegała instruktorka, ale ta zaczęła już sądzić, iż nie mogę zatrzymać Szronki, więc zrobiłam to, co kazała. Podczas  galopu Argosa i kolejnego Agentki starałam się jak najbardziej uspokoić. W drugą stronę przejechałysmy drągi i to byłoby na tyle z naszego galopu.
Tak bardzo tęsknię, za swoją dawną pewnością.

2 komentarze: