Żebyście jakoś się orientowali w tym, co zaszło pżybliżę Wam trochę moją sytuację.
We wrześniu zaczęłam jeździć na Miśku (Misjonarzu). Świetny koń do ujeżdżenia, choć ma dziwny galop. Trenerka stwierdziła, że mogłabym pojechać odznakę (na nim), więc to dzięki niemu dostałam szansę :) Oczywiście, wolałabym na Szafirze, ale jak poczuje ona atmosferę zawodów, to ujeżdżenia lepiej z nią nie próbować. Bardziej doświadczonych ode mnie wywiozła.
Przez cały grudzień miałam przerwę, choć dwudziestego piątego czy szóstego wsiadłam bezpłatnie na Miśka, żeby się poruszał, bo właścicielka prosiła. Kiedy wróciłam do jazd w styczniu parę razy pod rząd (dwa dokładniej, bo w zeszłym tygodniu byłam chora) dostałam Szafirę. Można sobie tłumaczyć, że ktoś musiał ją wygalopować, ale mi zdawało się bardziej, iż pani daje mi ją tak po prostu, bo ją lubię (jakiegokolwiek konia bym nie dostała na pytanie czy dobry odpowiadałam: ,,Szafira lepsza" (; ). Instruktorka powiedziała, że on (Misio) za mocno skacze na moje umiejętności, może uda się skombinować Szronkę, siostrę Szafiry, ale o wieeele grzeczniejszą.
Było to możliwe, bo dziewczyna dzierżawiąca Szronkę zostawiła ją koło nowego roku, gdyż z kucem nie chcieli jej wpuścić na zawody. Obawiałam się tylko, że ktoś już ją dzierżawi.
Ale nie. Dzisiaj jeździłam na Szronce. Nikt jej nie chce :c Szkoda, naprawdę fajna, trenowała skoki z poprzednią ,,właścicielką" cztery lata, a przedtem jeszcze, zanim kupiono siostry do nas, chodziły w szkółce na zawody. Koń świetnie ułożony i ujeżdżony. Ma podobne pomysły co Szafira, typu ,,uderzę sobie pyskiem w drzwi boksu, aż się otworzą", ale wprowadza je w czyn o wiele łagodniej od siostrzyczki. Szronka lekko popycha drzwi, a Szafira wali w nie z całym impetem. Jak się okazuje jest ciekawska i dużo bardziej empatyczna od Szafiry, choć podobnie jak ona żarłoczna. Chodzi niezwykle energicznie, najchętniej by cały czas pruła do przodu, a mimo to przy niej nie ma takiego lęku ,,nie, nie, ona zaraz mi wyrwie". Bardzo posłuszna, tylko podobno chodzi ze sztywną szyją i łeb do góry, więc założyli mi gumy, przez które się jakby złożyła. Jak ja patrzę na te wszystkie konie w gumach, to mi się serce kraja. Ja rozumiem, że to niby pomaga, ale jak sobie pomyślę jak im jest niewygodnie...
Pierwszy raz, kiedy instruktorka zapytała ,,Lepsza od Szafiry?" Automatycznie odpowiedziałam ,,Tak", bo pod względem jazdy jest o wiele lepsza, ale zaraz uświadomiłam sobie, że popełniłam gafę, gdyż osobiście wolę Szafirę i dodałam ,,Ale nie pod wszystkimi względami".
Pod koniec lekcji trenerka powiedziała, że mam konia na odznakę i chyba rzeczywiście tak jest. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz