wtorek, 2 lutego 2016

2 II 2016r.

Mama stwierdziła, że mogłabym jeździć częściej przez ferie, co chyba ma zrekompensować mi wyjazd do Klonka.
Dzisiaj pierwsza dodatkowa jazda, w czwartek druga (nie wiem czy w weekend wsiądę).
Spodziewałam się Szronki ale... Niespodzianka! Miałam Szafirę!
Było świetnie. Kucorka była trochę mniej wyścigowa niż zwykle w okresie zimowym i o wiele łatwiej dała się prowadzić w galopie, chociaż też nie bez prób zjechania z wyznaczonej przeze mnie trasy. Jechałyśmy drągi na galop ułożone do wolty i zwyczajne drągi na galop. Za to dowiedziałam się, iż raczej nie będę skakać aż do odznaki, chyba, że wykupię jazdę z właścicielem stajni za 100 złotych. To nie wróży zbyt dobrze, bo ostatnią przeszkodę w siodle pokonałam w wakacje, z okropnym półsiadem. Na drągach też miałam wrażenie, iż za bardzo wychylam się do przodu. A ta jazda z właścicielem to jakiś absurd... Rekreacyjnie już nie można poskakać? Kiedyś się dało, ale wtedy z jakiś powodów nic takiego nie robiliśmy. Bo nie wydaje mi się, żebym ciągle była w aż tak słabych grupach...
A, i zapomniałam, zdjęcie Szronki (też nie moje):
Szronka :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz