Klacz mojej siostry znów (zrobił się już strupek, ale założyliśmy siodło i się odnowiło) była obtarta przy popręgu i jeździła bez siodła, a naszej trenerki, jak okazało się w ostatniej chwili, nie było w niedzielę i nie wsiadłam. Odbiłam to sobie wczoraj na Szafirze. W końcu! Nie mogłam się doczekać. Na początku zapisałam się na czwartek, lecz miałam wtedy wizytę w przychodni (bilans do szkoły) i pani przełożyła lekcję na piątek, przez co przez cały ten dzień myślałam tylko o tym. Szafira! Nareszcie wsiądę na tego kucora.
Wyciągnęłam szafirowy czaprak, ukryty przed mamą, odkąd zasugerowała oddanie go naszej arabce (zgadnijcie gdzie go ukryłam) i sprzęt, po czym zabrałam półhucułkę na dwór. Jest dziwnie grzeczna ostatnio...
To czyszczenie poza stajnią to taki nasz rytuał, nazywany prze ze mnie ,,Rodeem". Uwielbiam się z nią droczyć i szarpać, a ona łatwo się niecierpliwi. Zazwyczaj przy kopytach. Wtedy zaczyna łazić, wkładając w to całą swoją siłę i potrzeba specjalnego szychtu, żeby ją przystopować. Jeśli nigdy nie mieliście na ziemi wrażenia, że któregoś rumaka nie da się zatrzymać, to naprawdę nie wiecie, co potrafi Szafira.
A tym razem była jakimś aniołkiem. Na początku tylko próbowała jeść ze skarpy, chociaż nic dziwnego, przecież ten żarłok miał roślinność pod nosem, ale później była wychowana jak nigdy. Może dlatego, że kopyta zrobiłam na początku.
Na jeździe nie udało mi się jej złożyć, mimo, że chodziła w gumach. Trudno by było, skoro nie mogłam tego zrobić na ziemi, jak nawet z Tęczą mi wyszło. Instruktorka powiedziała, że to ,,kłoda" i nie uda mi się.
Miałam też problem z trzymaniem nadgarstków pionowo. Strasznie przeszkadzał mi w tym bat (który, swoją drogą, okazał się niepotrzebny).
Kłus był wolny. Coprawda wbrew temu, czego się obwaiałam, nie miałam problemu z ruszeniem jej i czułam, że idzie żwawo, ale to było wolne. Mogłam dodać, ale wtedy pani krzyczała: ,,Nie pozwalaj jej się rozpedać".
Nie licząc paru pierwszych zagapień wręcz od razu rozpoznawałam na którą nogę jadę, co jest u mnie nie bywałe, zwykle potrzebuję na to aż za dużo czasu. Musiałam też ją czymś zająć, bo ,,jak będziesz jechać prosto to będą jej przychodzić do głowy głupie pomysły", jak twierdziła instruktorka, więc ciągle robiłyśmy wolty i zmiany kierunku, przy drugim kłusie drągi, przejścia, zatrzymania. Ćwiczebny nie był na niej taki straszny. Gorzej szedł mi półsiad.
Pierwszy galop to było takie ,,Co to jest?!". Odzwyczaiłam się od kucyków. Za to skręcanie szło nam aż nadto dobrze, żadnych typowo szafirowych problemów. Jeździłyśmy dwa drągi.
Przy drugim galopie już się niemalże przyzwyczaiłam do jej ,,dziwnego" rytmu i świetnie szły nam najazdy na drągi.
Ostatni kłus na rozluźnienie, był naprawdę przyjemny. Pochyliłam się trochę, żeby oddać jej wodze i automatycznie zrobiłam półsiad. Dopiero polecenie instruktorki zmusiło mnie do anglezowania.
Na rozstępowanie pani zdjęła nam gumy i udałyśmy się na spacer do lasu. Trenerka powiedziała, że niepotrzebne mi jest składanie jej. I miała rację. Teraz wydaje mi się, że to tylko zbędne pokazanie jej swojej wyższości. Mimo wszystko chciałabym ją kiedyś tego nauczyć.
Po lekcji opłukałam jej jeszcze nogi i wprowadziłam do boksu. Zapomniałam marchewki :c Za to dzisiaj dostała dwie (w tym pół zużyłam na gimnastykę).
Najprzyjemniejsza jazda, jaką kiedykolwiek miałam. Żadnych większych błędów zajmujących całą lekcję, Szafira grzeczna. Wydawało mi się, że mogłabym zrobić z nią wszystko. Naprawdę przyjemnie mi się z nią współpracowało (zwłaszcza ten ostatni kłus), może jej ze mną też.
Mam wrażenie, że Szafira zaczyna uznawać mnie za wyższą w hierarchii, a przede wszystkim... akceptować mnie.
Moja siostra trochę popsuła swoją klaczkę na pysku, dzisiaj na długo musiała wsiąść na tę arabkę trenerka. Widziałam jak siwka wysoko podnosiła jej głowę. Moja siostrę chce poćwiczyć i nie mam jutro jazdy. Znowu. Za to wsiadam na Szafirę w czwartek. Od ostatniej jazdy myślę tylko o tym, żeby znowu wsiąść.
Zapamiętać, 18.00 💙
Wasza rozanielona
Nathing
Też mam problem z trzymaniem nadgarstków pionowo. :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie ngdy nie miałam aż tak dużych. Bo lekkie to tem były (;
Usuń